SARS-CoV-2 - PROBLEM NUMER JEDEN
Największym problemem współczesnego świata jest koronawirus. Epidemia wywołana przez ten zarazek przypomina pojawienie się i rozprzestrzenianie się Yersinia pestis – bakcyla dżumy nazwanej później czarną śmiercią. Zarazek dżumy ujawnił się w Chinach w trzydziestych latach XIV w. i stopniowo rozprzestrzenił się na inne kraje Azji, Europy i Afryki. Nie dotarł do Ameryki ani do Australii, gdyż pierwszy z tych kontynentów został odkryty przez Krzysztofa Kolumba w 1492 r., a drugi przez Wilhelma Jansza dopiero w 1606 r.
Dżuma tliła się w Europie niemal przez cały XIV wiek i w niektórych krajach uśmierciła nawet połowę ludzkiej populacji.
Koronawirus także ujawnił się w Chinach i rozprzestrzenił się na wszystkie kontynenty szybciej niż niegdysiejszy bakcyl dżumy. Już obecne spostrzeżenia wskazują na to, że pewien odsetek ludzi posiada naturalną odporność na zachorowanie po zakażeniu się koronawirusem. Dotychczas jednak nie ustalono jaki to odsetek. Najprawdopodobniej niewielki. Zdecydowana większość ludzi jest podatna nie tylko na zakażenie, ale i na zachorowanie.
Obecnie jedynym znanym sposobem obrony przed zakażeniem koronawiursem jest unikanie kontaktu z osobami zakażonymi: chorymi lub nosicielami zarazka. Izolację niezakażonych od już zakażonych zastosowano w Polsce, a potem także i w innych krajach. Jednak okazało się, że we współczesnym świecie całkowita izolacja nie jest możliwa i dlatego nie udało się stłumić epidemii w jej pierwszym ognisku. Dalsza izolacja będzie jeszcze bardziej rozluźniona, gdyż ludzie potrzebują pracować, aby zapewnić sobie i swoim rodzinom środki utrzymania, a podczas pracy muszą kontaktować się ze sobą.
Jeżeli ośrodki naukowe nie zdołają w krótkim czasie wyprodukować przeciwko koronawirusowi skutecznej szczepionki, to jego epidemia będzie rozprzestrzeniać się dopóki przynajmniej jedna trzecia ludzkości nie osiągnie odporności przez zakażenie zarazkiem i wyzdrowienie. Do osiągnięcia takiego stanu może upłynąć dwa lata, a może nawet i więcej. Naukowcy w Ameryce i w innych krajach, także i w Polsce, pracują na d wyprodukowaniem skutecznej szczepionki przeciwko koronawirusowi. Miejmy nadzieję, że uda im się to w niedługim czasie. W przeciwnym razie musimy przygotować się na „scenariusz” przedstawiony na początku tego akapitu.
Szczepionki jeszcze nie mamy, ale mamy surowicę ozdrowieńców. Dzięki niej istnieje realna możliwość zmniejszenia śmiertelności powodowanej przez koronawirusa.
Polacy mają jeszcze jeden problem, a mianowicie wybory prezydenckie wyznaczone przez Sejm na 10 maja. Opozycja głośno protestuje przeciwko wyborom w tym terminie. Chce je odwlec o kilka miesięcy. Na co liczy? Na wygaśnięcie epidemii? Oficjalnie tak, ale naprawdę spodziewa się, że w którymś momencie rządząca ekipa popełni jakiś błąd, który odwróci od niej polskie społeczeństwo i da szansę wygrania wyborów opozycji. Jestem przekonany, że wybory korespondencyjne są znacznie bezpieczniejsze dla wyborców niż ich bezpośredni udział przy urnach wyborczych. Epidemia nie wygaśnie w najbliższym czasie i przesuwanie terminu wyborów o kolejne miesiące nie zwiększa bezpieczeństwa wyborców. Dlatego uważam, że wybory korespondencyjne powinny odbyć się 10 maja 2020 r.

Czesław Hajduk

lekarz, specjalista z medycyny przemysłowej, chorób wewnętrznych i reumatologii
były wykładowca w Pomaturalnym Studium Medycznym dl Techników Analityki w Płocku